Życie jest chwilą, a śmierć wiecznością...
Około 25 tys. chińskich groĽnych lizaków Glow Pop trafiło do sklepów w woj. łódzkim. Lizaki ze ¶wiec±cymi patyczkami były hitem w¶ród małych klientów, m.in. sklepików szkolnych. Gdy okazało się, że troje dzieci w wieku 9 - 10 lat z Gdańska i W±brzeĽna podrażniło sobie oczy płynem, który wyciekł ze złamanych patyczków fluorescencyjnych, pracownicy sanepidu wyruszyli do sklepów w poszukiwaniu lizaków.W sklepach Łódzkiego znaleĽli tylko kilkaset sztuk, bo większo¶ć lizaków już się sprzedała.
Do Polski trafiło ponad 400 tys. sztuk Glow Pop. Firma, które sprowadziła je z Chin, kończy akcję odbierania ich od hurtowników. - Większo¶ć się sprzedała. Nie wrócił do nas nawet procent ogólnej liczby lizaków, które wysłali¶my dystrybutorom - mówi Robert Bikiewicz, wła¶ciciel firmy importuj±cej chińskich lizaki.
Nie wiadomo, ile dokładnie lizaków Glow Pop trafiło do sklepów w naszym województwie, ale szacuje się, że mogło ich być nawet 25 tys.
- Jeden z przedsiębiorców zwrócił do dostawcy 120 stuk kwestionowanych lizaków - mówi Ewa Krawczyk, rzeczniczka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi. - Większo¶ć została sprzedana. Na szczę¶cie na naszym terenie nie było przypadków poparzenia tym produktem.
Pracownicy łowickiego sanepidu szukali lizaków m.in. w sklepikach szkolnych. 39 sztuk znaleĽli w Szkole Podstawowej w Jamnie. W innych sprawdzonych szkołach zostały wyprzedane.
Robert Bikiewicz tłumaczy, że sprowadzał do Polski lizaki w dobrej wierze. - One posiadały dokumenty pozwalaj±ce na ich sprzedaż w Unii Europejskiej - mówi.
Takie tłumaczenie nie przekonuje epidemiologa Zbigniewa Hałata, byłego głównego inspektora sanitarnego. - Zarówno artykuły żywno¶ciowe, jak i przemysłowe powinny być regularnie badane, jednak dopiero na etapie sprzedaży, a nie wprowadzania ich do obrotu. Mamy tu do czynienia ze złamaniem zasady zdrowego rozs±dku - podkre¶la epidemiolog. - Gdy towar trafia na rynek, do badania przeznaczana jest partia dobrej jako¶ci. Wyrób dostaje certyfikat, który obejmuje następne partie. A ich skład już znacz±co różni się od pierwowzoru i to na niekorzy¶ć - tłumaczy dr Zbigniew Hałat.
Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarne-go, przypomina o zasadzie ostrożno¶ci, która nie została zastosowana w tym przypadku.
- Gdy nie mamy pewno¶ci, że towar jest nieszkodliwy, zakładamy, że jest szkodliwy - mówi Jan Bondar. - Importer z Gdańska nie przedstawił dokumentów, które gwarantowałyby bezpieczeństwo substancji fluorescencyjnej. GroĽny dla zdrowia wyrób musi zostać zutylizowany.
¬ródło - Dziennik Łódzki .