ďťż
Życie jest chwilą, a śmierć wiecznością...
12.1.2009r.
http://www.rp.pl/artykul/246848.html

rp.pl: Jesteśmy jak rycerze, którzy stoją przed żelazną wieżą, i rzucają w nią kamieniami. Aby ją zdobyć, musimy się dostać do środka. Musimy zdobyć Brukselę – przekonuje lider irlandzkich przeciwników traktatu lizbońskiego Declan Ganley w rozmowie z Aleksandrą Rybińską z Rzeczpospolitej.

Rz: Irlandzki rząd chce przeprowadzić w październiku kolejne referendum w sprawie traktatu lizbońskiego. Nie obawia się pan, że Irlandczycy poprą w końcu traktat?

Jeśli rząd zdecyduje się na drugie referendum, co w tej chwili jest mało prawdopodobne, to znów zwyciężą przeciwnicy traktatu. Irlandczycy wiedzą, że unijne instytucje, które ma powołać traktat, byłyby antydemokratyczne. Ludzie nie dadzą się tak łatwo oszukać. Ponadto nie będą zadowoleni, że suwerenna decyzja, którą podjęli w referendum, jest ignorowana przez rząd. Premier Brian Cowen nie potrafił przekonać ich do słuszności tego traktatu. Poniósł klęskę, a teraz nie chce tego przyjąć do wiadomości. Nie chce bronić woli narodu irlandzkiego, któremu przecież powinien służyć. Jest tchórzem i Irlandczycy o tym wiedzą.

Ludzie mają dosyć politycznej elity, która ugina się przed Brukselą, występując przeciwko własnemu społeczeństwu. Jeśli więc dojdzie do drugiego referendum, Irlandczycy znów zagłosują na nie, choćby po to, by ukarać rząd. To będzie koniec politycznej kariery Cowena. Premier dobrze sobie z tego zdaje sprawę. Dlatego nie wierzę, by był gotów podjąć ryzyko. Całe to gadanie o drugim referendum jest zwyczajnym mydleniem oczu. Irlandzki rząd nie podejmie w tej sprawie żadnych wiążących decyzji przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu. A do tej pory może się wiele wydarzyć...
...
Sarkozy powiedział mi w Dublinie prosto w twarz, że gdyby we Francji odbyło się referendum w sprawie traktatu lizbońskiego, to ludzie by zagłosowali na nie. Przyznał się do tego otwarcie. Narzuca się więc pytanie: dla kogo, do cholery, pan pracuje, panie Sarkozy? Dla narodu francuskiego? Na pewno nie.
...
Traktat lizboński tworzy urząd prezydenta oraz ministra spraw zagranicznych Unii. Bez demokratycznych wyborów. Wyobraźmy sobie, że prezydentem Unii zostanie Nicolas Sarkozy. Czyich interesów będzie bronił? Polskich? Na pewno nie. Oznacza to, że panią, mnie i miliony europejskich obywateli będzie reprezentował człowiek, którego nie wybraliśmy i na którego działania nie mamy żadnego wpływu. Co się dzieję z Unią Europejską? Dzięki traktatowi lizbońskiemu Unia zmieni się z mało demokratycznego systemu w system otwarcie antydemokratyczny.
...
Oczywiście jest wiele rzeczy, które mi się w Unii nie podobają. UE nigdy nie była tak antydemokratyczna jak dziś. Żeby znów zacytować Benjamina Franklina: „ten pociąg już odjechał”. Jest już za późno, by go zatrzymać. Musimy go więc dogonić, do niego wsiąść i nim pojechać. Po drodze możemy spróbować go zreformować. To moim zdaniem jedyna opcja, jaka nam pozostaje. Nie mamy innego wyjścia.

Declan Ganley jest biznesmenem i politykiem. Założył w Irlandii organizację Libertas, która przed referendum w sprawie traktatu lizbońskiego przeprowadziła udaną kampanię i doprowadziła do odrzucenia traktatu
Rzeczpospolita
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anonymous17.opx.pl