ďťż
Życie jest chwilą, a śmierć wiecznością...
W poniedziałkowym wydaniu Faktu - http://www.efakt.pl/artyk...p?Artykul=44183 - z 20.kwietnia 2009r. została opisana wstrząsająca historia. 52-letni mężczyzna w sobotę popełnił samobójstwo na grobie żony na łódzkim cmentarzu. Strzelił sobie z broni myśliwskiej w głowę. Zmarł na miejscu.

Córka samobójcy, trzydziestoletnia Inga, powiedziała, że „tata nigdy nie pogodził się ze śmiercią mamy. Tęsknił za nią, sam sobie nie radził”. Ojciec Ingi „w słoneczne sobotnie przedpołudnie zabrał dubeltówkę, poszedł na grób zmarłej przed czterema laty żony (...) i zastrzelił się.”

Zastrzelił się na grobie żony... 1/2

Zastrzelił się na grobie żony... 2/2

„Pan Tadeusz codziennie przychodził na grób, spędzał tam mnóstwo czasu. – On nigdy nie pogodził się ze śmiercią mamy. Próbował znaleźć szczęście w innym związku, ale nie powiodło mu się. Miał coraz więcej problemów, ze wszystkim chciał radzić sobie sam. Nie pozwalał sobie pomóc. Mówił, że dla nikogo nie ma zamiaru być ciężarem – wspomina córka.

Od trzech miesięcy nie odzywał się do Ingi. – trudno mi uwierzyć, że już go nie ma. Nie napisał do mnie nawet słowa na pożegnanie – mówi ze smutkiem córka pana Tadeusza. – ale on nie znosił pożegnań...”

Straszna tragedia. Mnie osobiście uderzyły słowa pani Ingi, która powiedziała, że jej ojciec „miał coraz więcej problemów” i „ze wszystkim chciał radzić sobie sam”. Każdy z nas przechodzi przez pewien okres swojego życia, w którym doświadcza różnych przykrości, dylematów, musi stawić czoła wielu różnym problemom. A gdy ktoś oferuje nam pomoc, to stajemy okoniem i mówimy, że sami sobie damy z tym radę. Ale czy tak naprawdę radzimy sobie z naszymi troskami i tym, co nas gryzie? Część z nas próbuje własnych sił, by pokonać stres, problemy ze spłatą kredytu, problemy ze znalezieniem pracy i wieloma innymi sprawami. Udaje się nam to raz lepiej, raz gorzej, a bywają chwile, że w ogóle nie dajemy rady. Niekiedy jest tak, że spada na nas jakaś niesamowita tragedia, jak w tym przypadku: śmierć kobiety, ze stratą której pan Tadeusz nie potrafił się pogodzić. W takich chwilach czujemy, że wszystko, całe nasze życie rozsypało się w drobny mak. Wszystko w jednej chwili straciło sens i mówimy, że już nic nie będzie takie same, jak dawniej.

Mówi się też, że czas goi rany. Ale jak widać życie pisze całkiem inne scenariusze i nie zawsze zgodne z tym powiedzeniem.

Wiecie, każdy z nas chce znaleźć ten złoty środek, który przyniesie ukojenie od tego, co przeżywa, od tego, co stresujące, i od tych wszystkich problemów związanych z codziennym życiem. Jedni znajdują chwilowe ukojenie w alkoholu, drudzy uspakajają się muzyką, inni połykają środki nasenne lub jeszcze inne wynalazki, które tak naprawdę na dłuższą metę nie przynoszą tego, czego oczekiwaliśmy. Bo i tak na rano budzimy się z tym samym, co poprzedniego wieczora chcieliśmy zapić lub zapomnieć. I kolejny dzień pełen stresu i nerwówki przed nami. I tak dzień za dniem ten świat sprawia, że stajemy się niezadowoleni, opryskliwi, brak nam współczucia dla drugiego człowieka. No bo jak tu komuś współczuć, jak przecież mnie nikt nie współczuje! Dlaczego to ma mnie być żal kogoś, kogo w ogóle nie znam!? W ten sposób, kochani, rodzi się znieczulica. Znieczulica zatwardza nasze serce, nasz umysł, nasz wzrok, i sprawia, że przechodzimy obojętnie wobec widoku wyraźnej krzywdy drugiego człowieka. Pamiętam historie wypisywane w gazetach jeszcze kilkanaście lat temu, że kilku osiłków pobiło chłopaka do nieprzytomności i to w biały dzień na oczach wielu ludzi i najgorsze jest to, że absolutnie nikt z przechodniów nie zareagował! A gdy zjawiali się nowi przechodnie, to mówili, że ten, co leży, to pewnie pijany jest, bo tak się wije na ziemi. Nie wiedzieli, że ten chłopak został właśnie pobity i potrzebuje pomocy...

Dziś mógłbyś zostać skopany, opluty, zbity, poniewierany na ulicy, i mało prawdopodobne jest to, że ktoś stanąłby w twojej obronie. Nawet jeżeli działoby się to na jakiejś ruchliwej ulicy.

Ten świat, za którym stoją te wszystkie problemy, z którymi się zmagamy, powoduje zmianę naszych charakterów. Zmianę wcale nie na lepsze, ale, właśnie tak, na gorsze. Jest to smutna prawda.

Ale zatem czy nie istnieje coś, co sprawiłoby, że nasze życie nabrałoby sensu? Czy jest coś, co potrafiłoby zmienić nasze nastawienie do życia? Czy istnieje jakiś złoty środek, który sprawi, że będziemy mogli być ponad tymi wszystkimi problemami, jakie mamy? Czy jest szansa na to, że nasz uśmiech nie będzie jedynie sztuczny, a będzie faktycznie odzwierciedlał stan naszej duszy? Ja i wielu moich przyjaciół, jak również wiele milionów ludzi na całym świecie, zapoznało się już z tym, jak można znaleźć nadzieję w tym chorym świecie pełnym problemów.

Całkiem możliwe, że ten złoty środek, który może pomóc ci w zmianie twojego życia na lepsze, znajduje się teraz w twoim domu. Być może nie doceniałeś go wcześniej lub nikt ci nie mówił o tym, co on zawiera i z jakich składników się składa. Niemniej jednak wiedz o tym, iż środek ten jest stosowany z pozytywnym skutkiem przez wielu mieszkańców naszej planety.

Mówię o niczym innym, jak o Biblii. Z pozoru wygląda ona na zwykłą, starą i nieaktualną książkę, ale to tylko pozory. Jest to książka, która zawiera niesamowitą moc i nie mówię tu o czymś w rodzaju „czary-mary” lub o jakiejś magii rodem z bajek Disneya. Na kartach Biblii spisane zostały historie, nauki, polecenia, ostrzeżenia skierowane do nas po to, abyśmy zobaczyli, że istnieje Ktoś, kto nas kocha wbrew temu, jak bardzo nie zasługujemy na tą miłość z powodu tego, jak bardzo źli jesteśmy. A jednak ten Ktoś, Jezus, ten, bez którego Biblia stałaby się niczym, naprawdę nas umiłował, bo za moje i twoje grzechy to On został niewinnie skazany na karę śmierci, byśmy mogli przyjąć Jego ofiarę i tym samym stać się spadkobiercami Bożych obietnic.

W Biblii są zapisane słowa Jezusa, które kieruje również i do ciebie (Mat.11:28-30):

Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie.

Kilka osób mnie pyta, cóż to znaczy przyjść do Jezusa i jak to zrobić, by otrzymać to ukojenie, o którym Biblia pisze. Odpowiadam, że można to zrobić na kilka sposobów, ale najczęściej dzieje się to poprzez modlitwę, w której prosimy właśnie o to. Możesz się modlić na przykład takimi słowami: „Boże, jestem tak zmęczony tym życiem, tymi wszystkimi problemami, które mnie przytłaczają. Nie chce mi się nawet żyć. Proszę Cię, byś zmienił moje życie na lepsze. Spraw, bym pojął sens życia i dodaj mi sił do tego pielgrzymowania na ziemi.”

Jezus w Biblii daje nam wiele wskazówek na to, jak żyć, co robić, a czego nie robić. W ewangelii Mateusza (Mat.6:24-34) padają bardzo znane słowa. Przypomnijmy je sobie i spróbujmy je zastosować przez wiarę w naszym osobistym życiu:

Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarmem, a ciało czymś więcej niż odzieniem? Spójrzcie na ptaki, one ani nie sieją, ani nie żną, ani nie zbierają tego do stodoły, a Ojciec wasz, który jest w niebie, żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one? A któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu choćby dziesięć centymetrów? A co do odzienia, czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich. Jeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o wiele więcej was, o małowierni? Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego szukają ci, którzy żyją bezbożnie; albowiem Ojciec wasz, który jest w niebie, wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia.

Czyli „szukajmy wpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a tą resztą, którą będziemy potrzebować, Bóg nas łaskawie obdarzy”. Nie chodzi tu o to, że gdy będziemy potrzebowali na coś pieniędzy, to Bóg nam je spuści z nieba, a gdy nie będziemy mieli co jeść, to lodówka sama się nam zapełni. W praktyce wygląda to tak, że Bóg da nam np. okazje do zarobienia pieniędzy, albo pobudzi innych ludzi, którzy się podzielą z nami swoimi dobrami. Bóg działa w bardzo różny sposób. Pamiętam takie doświadczenie jednego chrześcijanina, którego Duch Święty pobudził do tego, by zrobił zakupy w sklepie i zaniósł je pod taki a taki adres. On sam uważał, że to jest nielogiczne, by to robił, ale czuł niesamowitą presję na swoje sumienie (tak właśnie działa Duch Święty). No i wreszcie poszedł do tego sklepu, zrobił zakupy i całą siatkę z zakupami zostawił przed drzwiami z tego adresu, pod który miał się udać. Nie spodziewał się, że drzwi otworzą się i wyjdzie z nich osoba, która na pierwszy rzut oka widać, że jest z tych uboższych ludzi, i powie mu takie słowa: „To pan zrobił te zakupy? Bo, wie pan, mój syn stracił pracę, a mnie odebrano rentę i szukamy obaj teraz jakiegoś zatrudnienia. Pieniądze się skończyły, a że jesteśmy wierzącymi ludźmi, skierowaliśmy nasze prośby do Boga, wierząc że nas wysłucha. I gdy skończyliśmy dziś naszą modlitwę, poczuliśmy obaj, ja z synem, że mamy natychmiast otworzyć drzwi od naszego domu. Właśnie przed chwilą modliliśmy się. A teraz widzę, że to pan zrobił nam zakupy.” Ja nie wiem jak ta historia dalej się potoczyła, ale takich doświadczeń jest bardzo dużo.

Bóg kocha każdego człowieka, nawet największego grzesznika, ale pamiętajmy, że ten sam Bóg nienawidzi grzechu. Bóg poprzez Swoje Słowo – Biblię – pragnie ukazać nam prawdziwy sens życia na ziemi. Bo przecież głupotą by było, abyśmy jedynie rodzili się na ziemi, a po iluś tam latach umierali. To by było kompletnie bez sensu. Po co mi takie życie?

Gdy spojrzymy do policyjnych statystyk – www.policja.pl – odnośnie samobójców, to ujrzymy wstrząsające dane. Dowiadujemy się tam, iż co roku w Polsce odbiera sobie życie około 4000 osób, z czego jakieś 3000 to mężczyźni. Gdy otworzymy statystyki za ubiegły rok, czyli 2008, to zobaczymy jakie były przyczyny popełnienia samobójstw:

Na pierwszym miejscu widzimy, że jest to choroba psychiczna, zaraz za tym są nieporozumienia rodzinne, dalej przewlekła choroba, zawód miłosny, warunki ekonomiczne, nagła utrata źródeł utrzymania, śmierć bliskiej osoby, problemy szkolne, trwałe kalectwo, chory na AIDS i niepożądana ciąża.....

Czy Bóg chce, abyśmy odbierali sobie życie? Absolutnie nie! A gdyby nawet chciał, to byłby w sprzeczności z samym sobą, albowiem to On chce obdarzyć nas wiecznym życiem i daje nam wszelkie możliwości, byśmy znaleźli się w niebie wraz z Jezusem, który niebawem po nas przyjdzie. Bożemu przeciwnikowi, szatanowi, zależy na uśmierceniu wszystkich ludzi na ziemi i przez niego cierpimy i umieramy. Nasze życie jest okazaniem tego, komu ufamy i komu chcemy powierzyć nasze tchnienie. Czy w naszym codziennym życiu wybieramy Boga, czy szatana? Pamiętajmy jednak, że nawet gdy nie wybieramy szatana, to nie oznacza to, że przechodzimy na stronę Bożą.

Wolą Bożą jest to, abyśmy pragnęli z całego serca, by to On kierował naszym życiem. W modlitwie Jezusa (Mat.6:10) są słowa: „Przyjdź Królestwo twoje, Bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi.” Można to przetłumaczyć na współczesny język i wygląda to tak: „Wyczekujemy, Panie, z utęsknieniem Twojego Królestwa. Niech Twoja wola wypełnia się zarówno w niebie, jak i na ziemi w naszym życiu”.
Jezus powiedział jeszcze takie słowa (Mat. 7:21): „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie.”

Jezus przed Swoją męką powiedział (Jana 14:27) uczniom takie słowa, które i my powinniśmy rozważyć, jeżeli chcemy poszukać ucieczki od tego świata i jego problemów:
Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka.

W księdze proroka Izajasza (Iz.57:20-21) czytamy dobitne słowa, ale jakże prawdziwe, o tym, kto nie posiada w sobie pokoju Bożego:

... bezbożni są jak wzburzone morze, które nie może się uspokoić, a którego wody wyrzucają na wierzch muł i błoto. Nie mają pokoju bezbożnicy - mówi mój Bóg.

I taka prawda, najmilsi słuchacze. Jeśli nie oddałeś wszystkich spraw, które Cię przygniatają, Bogu, to na co jeszcze czekasz? Jak długo będziesz się jeszcze łudził, że sam rozwiążesz swoje problemy? Czy korzystasz z tych wszystkich sposobów na uspokojenie siebie, jakie oferuje dzisiejszy świat? Czy topisz smutki i problemy w alkoholu? Czy odpalasz papierosa jednego od drugiego i zamartwiasz się bez przerwy jak wyjść ze swoich problemów? Po co się truć? Po co się zamartwiać, skoro po przebudzeniu wstajesz z kacem moralnym i od samego rana dzień serwuje tobie kolejną dawkę stresu? Czy nie lepiej wybrać to, co Bóg oferuje? I to za darmo! No, jeżeli nie masz Biblii, to będzie to koszt może jakichś 20-30 złotych. Ale to działa. To naprawdę działa. Gdyby nie działało, nie mówiłbym tobie o tym właśnie teraz. A jednak mówię, a pod moimi słowami mogą pewnie podpisać się miliony osób, które uwierzyły i w praktyczny sposób wypróbowały to.
Nie ma się czego bać, nie ma się czego wstydzić. Bóg daje pokój, jaki ten świat nie może dać. Ile to ludzi oddałoby fortunę, by mieć pokój w swym sercu. Część z nich nie wie, co kryje się za życiem z Jezusem. Część z nich świadomie odrzuciła Bożą ofertę. Niestety, ich życie nie zmieniło się na lepsze pomimo nagromadzonych dóbr materialnych.

Kochani, pieniądze nie pomagają. Jest takie powiedzenie mało znane, że im więcej pieniędzy posiadasz, tym więcej z tym kłopotu i problemu.

Dzisiejsze nasze spotkanie kończę słowami Jezusa z ewangelii Mateusza (Mat.6:19-21):

Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie je mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopują i kradną; ale gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną. Albowiem gdzie jest skarb twój tam będzie i serce twoje.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anonymous17.opx.pl